Na wstępie z góry przepraszam za brak polskich znaków.
Po długiej i meczącej podroży (36h) jestem u podnóża najwyższego szczytu Europu, w Tierskol.
Nie obyło się bez łapówek, które są tu, w Rosji jak i na Ukrainie, tak normalne, że przy ich dawaniu można nawet otrzymać resztę :).
Granice polsko-ukraińską przekraczałam w Medyku. Tablica informacyjna przed skrętem na Medyk wprowadza nie jednego w błąd. Informacja o oczekiwaniu na przejściu granicznym była 0h. Do tego zera należy dodać 5 godzin. Tyle mniej więcej trwało oczekiwanie w kolejce, sprawdzanie paszportów itp.
Przez Ukrainę, do pewnego momentu, a dokładnie do Charkowa jedzie się jak po stole. Jest fantastyczna, nowa autostrada. Pomimo gładkiej nawierzchni i naprawdę wysokiego komfortu jazdy lepiej trzymać to przepisów i nie przekraczać dozwolonej prędkości. Choć żeby "wlepić mandat" zawsze się znajdzie jakiś pretekst.
Tiereskol. Male miasteczko u podnóża Elbrusa. Niewielu tu turystów po moich pierwszych obserwacjach.
W miasteczku jest wszystko. Wypożyczalnia sprzętu, sklep z pamiątkami i mapami, internet na poczcie. Tu tez załatwia się OVIR. ( Należy zostawić paszport z wcześniej wypełniona na granicy kartę imigracyjną).
Dookoła kreci się dużo policji/żandarmów/straży granicznej z kałaszami na ramieniu.
Ciężko mi ich sklasyfikować bo niestety nie znam rosyjskiego i nie mogę przeczytać ich odznaczeń na mundurach. Ale uzbrojeni w kominiarkach nie wyglądają zbyt przyjaźnie :/. Ogólnie ludzie mili i sympatyczni ale są i tacy, którym źle z oczu patrzy. Jednym słowem mix narodowościowy.
Niestety zdarzają się tu gwałty! Samotnie podróżująca kobieta w tym rejonie to zbyt duże ryzyko.
Jutro z rana wyruszam z Tierskol do Azau a stamtąd do wyżej i wyżej i wyżej….
Po długiej i meczącej podroży (36h) jestem u podnóża najwyższego szczytu Europu, w Tierskol.
Nie obyło się bez łapówek, które są tu, w Rosji jak i na Ukrainie, tak normalne, że przy ich dawaniu można nawet otrzymać resztę :).
Granice polsko-ukraińską przekraczałam w Medyku. Tablica informacyjna przed skrętem na Medyk wprowadza nie jednego w błąd. Informacja o oczekiwaniu na przejściu granicznym była 0h. Do tego zera należy dodać 5 godzin. Tyle mniej więcej trwało oczekiwanie w kolejce, sprawdzanie paszportów itp.
Przez Ukrainę, do pewnego momentu, a dokładnie do Charkowa jedzie się jak po stole. Jest fantastyczna, nowa autostrada. Pomimo gładkiej nawierzchni i naprawdę wysokiego komfortu jazdy lepiej trzymać to przepisów i nie przekraczać dozwolonej prędkości. Choć żeby "wlepić mandat" zawsze się znajdzie jakiś pretekst.
Tiereskol. Male miasteczko u podnóża Elbrusa. Niewielu tu turystów po moich pierwszych obserwacjach.
W miasteczku jest wszystko. Wypożyczalnia sprzętu, sklep z pamiątkami i mapami, internet na poczcie. Tu tez załatwia się OVIR. ( Należy zostawić paszport z wcześniej wypełniona na granicy kartę imigracyjną).
Dookoła kreci się dużo policji/żandarmów/straży granicznej z kałaszami na ramieniu.
Ciężko mi ich sklasyfikować bo niestety nie znam rosyjskiego i nie mogę przeczytać ich odznaczeń na mundurach. Ale uzbrojeni w kominiarkach nie wyglądają zbyt przyjaźnie :/. Ogólnie ludzie mili i sympatyczni ale są i tacy, którym źle z oczu patrzy. Jednym słowem mix narodowościowy.
Niestety zdarzają się tu gwałty! Samotnie podróżująca kobieta w tym rejonie to zbyt duże ryzyko.
Jutro z rana wyruszam z Tierskol do Azau a stamtąd do wyżej i wyżej i wyżej….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz