Mecenas wyprawy - Piramida Carstensz

Mecenas wyprawy - Piramida Carstensz
WYŁĄCZNY SPONSOR WYPRAWY

Drogi Globtroterze :)

W dzisiejszych czasach podróżuje się na wiele sposobów. Można skorzystać z usług agencji turystycznej, bądź zaplanować wyprawę od A do Z samodzielnie. Należę do tej drugiej grupy ludzi, ponieważ wiem, że samodzielne zorganizowanie wyjazdu obniży jego koszty, nauczy nas odpowiedniego, logistycznego podejścia a co najważniejsze- da poczucie SATYSFAKCJI !

Jeśli mogę Wam pomóc udzielając informacji o miejscach, w których byłam to piszcie śmiało :)

Jestem tu dla Was :)

Miłka




sobota, 21 lipca 2012

Moje ciało mówi nie, a głowa każe iść!


Dystans pomiędzy mną a Rosjaninem zwiększa się. Robię zdecydowanie za długie postoje. Bardzo mi to doskwiera i znów siebie ganię, że za wolno idę! Miałaś dojść do trzeciej tyczki a ty, co drugą robisz postój! Miłka weź się w garść! To już naprawdę blisko! Teraz nie ma odwrotu!- mówiłam do siebie.
Zbieram się w sobie i ruszam. Przyspieszam i doganiam mojego towarzysza. Po podejściu ze zbocza wchodzę na szeroka gran. Tu wiatr jest jeszcze silniejszy. Przykucam, szybko wyciągam termos, jem kawałek batona i ruszam dalej.
Przede mną wierzchołek!!!!! Widzę go!!! Miedzy mną- wyczerpana mała mrówka a nim- mroźnym gigantem jest raptem 500m. Teraz nie ma odwrotu! Widok szczytu zadziałał na mnie jak zastrzyk energetyczny! Przyspieszam kroku i ruszam ku niemu. Sam wierzchołek jest małym, może 20 metrowym wzniesieniem względem grani, po której się przemieszczałam. Na szczycie leży nieduży głaz a na nim widać  proporczyki. Obok dwie tablice, niestety rozbite, wiec ciężko rozpoznać co upamiętniają.
Jestem na szczycie!!!!
Pierwszy raz po zdobyciu góry nie przeżywam takiej euforii jak zawsze. Nie kotłuje się we mnie poczucie szczęścia i radości. Jestem wyczerpana. Piję herbatę, robię 3 zdjęcia i dziękuje Bogu, że jestem tu gdzie jestem. Proszę o szczęśliwe zejście do bazy.
Przede mną długa droga powrotna, a sił coraz mniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz